Get Adobe Flash player
Start

Hartujemy-uodparniamy...

 

Brzmi jak bajka? Dla wielu rodziców tak. Zamiast tego otrzymują nerwową atmosferę, spowodowaną 10-tym nieskutecznym nawoływaniem do stołu, wypluwanie jedzenia z powrotem na talerz, krzyki, spazmy… Najpierw proszą, potem starają się przekupić terrorystę bajką albo czekoladką, na koniec zaczynają grozić…i sami mają dosyć „wspólnego, rodzinnego posiłku, który pozwala rodzinie pobyć razem”.

Jeżeli jesteś jednym z tych rodziców, warto przeanalizować kilka mitów i faktów dotyczących żywienia malucha.

Niejadek - najczęstsze błędy popełniane przez rodziców.

1.    Obowiązkiem rodzica jest nakarmić dziecko.

To oczywiste, że jako rodzic chcesz, aby twoje dziecko rosło, było zdrowe, silne i sprawne intelektualnie. Starasz się mu więc zapewnić rozwój między innymi poprzez dostarczanie pożywienia. A dziecko… buntuje się. Doświadczasz poczucia bezsilności, lęku, gniewu. Zaczynasz walkę z maluchem, sprawiając, że temat jedzenia urasta do „Wielkiego Problemu”.

Zastanów się na spokojnie- czy moje dziecko naprawdę nigdy nie upomina się o jedzenie? Czy jeżeli przez cały dzień nie dostanie NIC do jedzenia, nawet tego nie zauważy? W większości takich przypadków okazuje się, że dzieci jednak potrafią sygnalizować głód. Nie wszystkie tak często jak my, dorośli, ale przecież ich żołądki są o wiele mniejsze niż nasze i nie wymagają kilku posiłków dziennie.

2.    W niejadka trzeba stale pchać jedzenie, tylko że po trochu.

Jeżeli maluch nie sygnalizuje głodu, być może przyczyną tego jest stałe dokarmianie. Dziecko nie ma kiedy zgłodnieć, ponieważ co jakiś czas dostaje przekąski w postaci owoców, słodyczy czy słodkich napojów. Jeżeli maluch zje banana, miskę chrupków i popije to soczkiem owocowym, nie ma co się dziwić, że pół godziny później stanowczo odmawia zjedzenia zupy. Być może więc zatroskana mama za jakiś czas poda  kajzerkę, żeby dziecko przed obiadem „z głodu nie umarło”. A przy drugim daniu sytuacja powtarza się- dziecko znów nie chce jeść.

Spróbuj ograniczyć ilość przekąsek w ciągu dnia. Jeżeli musisz, coś podać, niech będzie to mało kaloryczny i mało zapychający produkt, np. jabłko. Pój tylko wodą. Wprowadź stałe pory posiłków. Sprawdź, czy mimo tych zmian, dziecko nadal grymasi przy jedzeniu. Pozwól sobie na taką rewolucję i poinformuj o tym fakcie wszystkich domowników, tak aby wszyscy opiekunowie podjęli tę samą strategię.

3.    Nieważne co, ważne żeby zjadło.

Ciastka i lody to przecież też kalorie. I to ile! Przynajmniej dziecko nie umrze z głodu. Zastanów się, czy wypowiadając taką kwestię myślisz o maluchu, czy uspokajasz własne wyrzuty sumienia i bezzasadne obawy („Nie jestem dobrą matką, bo moje dziecko nie chce jeść”). Nawyki żywieniowe kształtują się w wieku dziecięcym. To dlatego zazwyczaj „najlepsza zupa jaką jadłam/-em w życiu” to ta, którą jedliśmy w dzieciństwie. Wprawdzie takie kalorie dadzą maluchowi siłę na kolejne harce ale przez to, że są „puste”, nie odżywią prawidłowo mózgu i komórek ciała.

4.    Niejadki mogą żyć samymi słodyczami.

Dzisiejszy przemysł przyzwyczaja dziecko do słodkiego smaku. Maluchy piją słodkie mleko, herbatki i kaszki owocowe, słoiczki z owocami są dosładzane, napoje i serki dedykowane dzieciakom również mają w sobie mnóstwo syropu glukozowo-fruktozowego, itp. Dodatkowo produkty te są ozdabiane postaciami z bajek i „gratisami”, które czynią z nich w oczach maluchów najatrakcyjniejszy produkt.

Przypomnijmy sobie magię pewnego jajka z zabawką. Czy będąc dzieckiem, liczył się dla nas smak czekolady? Czy z niecierpliwością pochłanialiśmy cienką warstwę czekolady, by dostać się do ukrytej w środku niespodzianki…? Nie tylko dzieci dają się zwodzić reklamom, nam, dorosłym również łatwo jest wpaść w pułapkę serwowaną przez producentów. Pamiętam, że kiedy urodziło się moje dziecko, rodzina poszła do apteki i nakupowała „specjalnych” herbatek, które zapobiegną powstawaniu kolek. Gdy przeczytałam ich skład, zawartość szybko wylądowała w koszu. Przydały się tylko opakowania, które później kreatywnie wykorzystaliśmy w zabawie z maluchem.

Warto zastanowić się, czy preferencje smakowe niejadka i niechęć wobec warzyw i zdrowej kaszy jaglanej nie jest przypadkiem spowodowany przyzwyczajeniem do słodkiego. Jeżeli tak, nie poddawajmy się. Czeka nas długa droga, ale jej ceną jest zdrowie i rozwój naszego dziecka.

5.    Zamiana jedzenia w zabawę zmienia największe niejadki w Małe Łasuchy.

To bardzo często działa! Ale niestety nie zawsze… Próbuj, czytaj, szukaj pomysłów w Internecie i z własnych obserwacji. Samolocik nie działa? Kupienie kolorowych talerzyków też nie? To nic, może zadziała zrobienie koreczków albo naleśników z owocowymi misiami…? Spróbuj również wpuścić do kuchni malucha. Niech przygotuje z Tobą kolację. Nawet jeżeli nie zje później przy stole sałatki, jest szansa, że podczas przygotowania podje ulubione warzywa. Wymyśl bajkę, w której ulubiona postać zjada różne potrawy, może dziecko również spróbuje skosztować przysmaku Zygzaka lub Troskliwego Misia…?

Przy wszystkich tych próbach warto jednak przede wszystkim pamiętać o cierpliwości i spokoju. Dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami. Jeżeli Maluch zobaczy, że posiłek to coś, co cię denerwuje, napawa niechęcią lub sprawia, że łatwo wyprowadzić Cię z równowagi, szybko nabierze negatywnego nastawienia do czynności jedzenia lub stanie się ono jego ulubioną formą buntu i sprawdzania granic Rodzicielskiej wytrzymałości…